Sherlock, sezon czwarty- TRACH!! Obuchem w głowę!

  
  Nowy sezon!!! Przyznaje że pierwszy odcinek niefortunnie przespałam pomimo tego, że bardzo na niego czekałam. Z pewnym opóźnieniem zasiadłam więc przed ekranem, aby obejrzeć najnowszy odcinek.

  Tak jak się spodziewałam- bardzo przypominał poprzednie odcinki Sherlocka. Nasz główny bohater czekał na następny ruch Moriartego, odkrywając  po drodze inne zagadki, tym samym dążąc ku rozwiązaniu. Mamy tutaj radosne wydarzenie narodzin dziecka Watsona, przy którym każdy się uśmiechnie. Jednocześnie jest  tutaj zdarzenie, które nie miało racji bytu. Nie mogłam uwierzyć, że twórcy postanowili uśmiercić jedną z najważniejszych postaci. Odcinek pierwszy mocno mnie zaskoczył. Jednocześnie trochę nie pasowała mi śmierć tej osoby- zachowując jak najmniejszy dostatek spoilerów nie wymienię kim była. Wszystko wyjaśniło się już w następnym odcinku tydzień później. Ta osoba pomimo tego jak bardzo ważna była musiała umrzeć.

  Tym razem odcinek drugi oderwał nas od tragedii z pierwszego odcinka. Jednocześnie burząc inne kwestie. Sherlock musiał się tutaj zmierzyć z Culvertonem Smithem. Człowiekiem mającym odpowiedź na wszystko. Oczywiście śmierć osoby z pierwszego odcinka miała tutaj skutki, które po cichu umykały nam w przestrzeni tła całego odcinka, aby na końcu wybuchnąć nam prosto w twarz. A to dało początek oczekiwania na ostatni odcinek sezonu, na który już kompletnie nie mogłam się doczekać. Sherlock jak co sezon i tym razem totalnie mnie wciągnął, a od ostatniego epizodu nie oderwałby mnie nawet pożar.

  Finał czwartego sezonu zaskakuje krok po kroku. Od samego początku! Rozpoczyna się w samolocie pełnym śpiących ludzi z małą bezbronną dziewczynką na pokładzie. Potem następna scena- koszmarny horror sprawia, że zaczynamy myśleć, czy to na pewno ten film, który włączyliśmy czy inny z Mycroftem w roli głównej. To przedsmak kunsztu tego odcinka serii (chodzi tutaj o tajemnicę, nie o to, że na koniec tej sceny miałam ochotę przewrócić oczami). Obrazy pędzą i przechodzą do próby morderstwa braci Holmes i Watsona, aż potem dając nam zasmakować sekretu, który z każdą kolejną sceną jest coraz mocniejszy.

  W tym odcinku poznajemy niezwykle psychodeliczną odsłonę rodziny Holmes. Siostrę Sherlocka. Mroczną dziewczynę, która potrafi dedukować, widzieć i przewidywać zdaje się, że więcej niż sam Sherlock. Manipuluje otoczeniem, pomimo przebywania w zamkniętym obszarze silnie strzeżonego ośrodka. Zaciekawia swoją osobą nawet Sherlocka, który nie pamiętał nawet że miał, kiedyś siostrę. Tajemnicę z jego dzieciństwa przewijają się w oczach siostry Holmes. Czerwonobrody-  ukochany pies małego Sherlocka, zwierzak, który zaginał w niewyjaśnionych okolicznościach, o którego losie wiedziała tylko Eurus ( siostra Sherlocka)- to tylko malutka a jednocześnie największa zagadka tego epizodu. Wykorzystanie wielkiego hitu legendarnego zespołu Queen z Freddim Mercury „I want to break free” przy triumfalnym powrocie jednego z antagonistów to wielkie ukoronowanie całego sezonu.

   Ale czy ten, któremu można zaufać jest do końca szczery, a czy ten, który powrócił zrobił to naprawdę? Czy tylko pod inną postacią? Wartka akcja coraz bardziej przyspiesza, niczym rozpędzony pociąg, miażdżąc wszystko po drodze. Wspomnienia dają o sobie znać, a wydarzenia przeszłe mają bardzo poważne konsekwencje.

  To co miało miejsce 5 lat temu, pokazuje teraz zęby. Szczerzy kły, a widz coraz mocniej zostaje zaskoczony. Każde zdarzenie ma związek z innym. Mamy jeszcze tutaj dołożony dylemat wagonika. Odbiorca, można powiedzieć, z każdą sceną zostaje walnięty obuchem w głowę.

   Więzień staje się władcą, a wolni stają się marionetkami. Rodziny się nie wybiera i pomimo tego, że ta niechciana część rodziny została odizolowana, to wraca ze sto razy większą siłą rażenia. Rozgrywka staje się coraz bardziej skomplikowana. Wszystko jest zagadką, a manipulacja gra tutaj pierwsze skrzypce.

  Dedukcja decyduje jednocześnie o losie małej dziewczynki z samolotu zmierzającym prosto na miasto oraz innych niewinnych ofiar mrocznej siostry Sherlocka. Nie jest jednocześnie powiedziane, czy granie w grę o życie niewinnych ludzi im je uratuje. Nawet z właściwymi odpowiedziami. Niewinna żona, morderca,  trumna,  niemożliwy wybór-to cztery zagadki, które musi rozwiązać nasz tytułowy bohater w piekielnej rozgrywce- rozwiązanie, które wydaje się właściwe, za każdym razem uderza coraz mocniej w Sherlocka i ludzi, na których mu zależy. Wszystko zmierza do finalnego problemu.

   Zwycięstwo nie jest nim. Jest przegraną, wyniszczeniem Sherlocka. Jest jego agonią. Manipulacją, której musi się poddać, ale czy na pewno? Czy nasz główny bohater zdoła uratować swoich przyjaciół? Czy zdoła sprawić, że samolot się nie rozbije? Czy uratuje wiele istnień ludzkich? Czy da radę dokonać niemożliwego wyboru? Czy przeszłość jest prawdziwa? Czy teraźniejszość jest prawdą? Co tak naprawdę stało się w dzieciństwie Sherlocka? Czemu siostra Sherlocka żywi do niego tak bardzo negatywne emocje? Do czego może być zdolne małe dziecko pozbawione przyjaciół? I najważniejsze pytanie, czy to naprawdę siostra Sherlocka za tym stoi? Pytania piętrzą się, narastają nieubłaganie, a odpowiedzi nie widać.

  Trzeci odcinek jest zdecydowanie najlepszym z całego sezonu. Zmusza do myślenia i na każdym kroku zaskakuje. Jest to istne arcydzieło zasługujące na pełne uznanie.

  Jedynie zakończenie sezonu nie przypadło mi do gustu. Pozostawia niedosyt. Wiele kwestii nie zostało do końca rozwiązanych. Mam nadzieję, że zakończenie sezonu czwartego z narratorem w postaci nagrania przemowy Mary, nie jest tutaj końcem całej serii, a nierozwiązane wątki zostaną wykorzystane w następnym sezonie Sherlocka.


  Polecam obejrzeć  cały czwarty sezon Sherlocka- jest po prostu wybitny!


Komentarze